środa, 30 marca 2016

Rozdział 5

                                   


Rozdziału dawno nie było, w zamian na niego pojawiły się dwie miniaturki. Dla ewentualnego przypomnienia  Rozdział 4 . Zapraszam do czytania :)


- Że co ? - Powiedział przerażona Hermiona.- Ale jak to, przecież...?
- Proszę pani, ostatni autobus odjechał 15 minut temu. Nie wiem dlaczego pani nie pojechała właśnie nim. - odburknęła stewardessa. - Czy może pani dać mi spokój ? Próbuje tu pracować.
Hermiona rozejrzała się bezradnie po lotnisku, które powoli pustoszało. Ludzie wsiadali do samochodów lub czekali na parkingu, gdzie miała ich pewnie znaleźć dawno nie widziana rodzina. Brunetka popłakała się. Nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała własną familię, nawet nie wiedziała czy jeszcze w ogóle ją zobaczy. Biorąc pod uwagę wszystkie przeszkody, cały czas pojawiające się na jej drodze to nigdy jej się to już nie uda.  Popłakałaby się jeszcze bardziej gdyby nie to, że za plecami usłyszała szorstki, dawno już niesłyszany głos.
- Czy ty zawsze musisz pojawiać się tam gdzie ja Granger - zapytał Draco Malfoy. - Może podobam się tobie i  nie możesz znieść myśli, że nie zobaczysz mnie już nigdy więcej, dlatego gonisz mnie po całym świecie ?
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ ubiegł ją Harry.
- Hermiono czy ten pan ci przeszkadza ? - widocznie nie zwrócił uwagi na tożsamość blondyna.- Przepraszam pana, ale... Co ty tutaj robisz ?! Znów chcesz nam w czymś przeszkodzić Malfoy ?
- Uspokój się Potter bo ci zaraz żyłka pęknie. - Warknął Draco.- Nie muszę tłumaczyć się wam z tego co robię, poza tym ja również mógłbym wam zadać to samo pytanie.
- Dobra, dobra, czego chcesz ? - Zapytał się Ron, który nie wiadomo kiedy nadszedł.
- No proszę, rudzielec się znalazł. - Zakpił blondyn.- Złota trójca nigdy się nie rozstaje.
Dwaj przyjaciele, jak jeden mąż wyciągnęli różdżki, jednak Malfoy uniósł ręce na znak pojednania i powiedział.
- Słuchajcie, zanim do czegoś dojdzie ja... ja dużo o tym myślałem i chciałem powiedzieć wam to i owo, ale przede wszystkim...
- No patrzcie Draco Malfoy, jednak umie myśleć - Zakpił Ron.
- ... chciałem WAS przeprosić - Dodał dobitnie Malfoy. - Doszedłem do wniosku, że ja do was tak naprawdę to nic nie mam. Nawet do ciebie - Kiwnął na Hermionę.
- Nie trać, nawet na to czasu Malfoy i tak ci nie uwierzymy. - Powiedział Harry.
- Ja wiem, że to nie będzie łatwe, ale spróbujcie mnie zrozumieć. Przez całe życie byłem pod presją ojca.
- Po tym wszystkim co nam zrobiłeś, teraz myślisz, że ci uwierzymy ? - Zapytała Hermiona.
- Spodziewałem się tego, dlatego mam pomysł. Co powiecie na taki układ. Nowy kraj, nowe znajomości.
- Nie jestem do tego przekonany - powiedział Ron.
- Cześć, jestem Dracon Malfoy, ale przyjaciele mówią mi Draco - powiedział chłopak ignorując rudzielca. - Słyszałem, że nie macie gdzie przenocować, myślę, że mogę wam pomóc.
Hermionie , zbyt trudno było uwierzyć w jego słowa, po tych wszystkim latach nienawiści. Z drugiej strony chłopak rzeczywiście zawsze był bardzo posłuszny ojcu.
Po namyśle, dziewczyna zdecydowała odpowiedzieć za przyjaciół.
- Dobra powiedzmy, że ci wierzymy. Gdzie niby według ciebie mielibyśmy się zatrzymać ?
- Spędzam wakacje u mojego wuja, chyba znajdzie się jeszcze parę wolnych pokoi w jego domu. No chodźcie do mojego auta.
Trójka poszła posłusznie za chłopakiem. Na parkingu stał już terenowy jeep, idealnie przystosowany do australijskich warunków.
- Są tylko trzy miejsca, chyba ktoś się...
- Nie ma problemu - Powiedział Ron ze stoickim spokojem tak niepodobnym do niego i wziął Hermionę na kolana. Droga minęła im bez przeszkód. Draco opowiadał im o australijskim klimacie i pracy jego wujka. Brunetka go nie słuchała. Myślała o sytuacji na lotnisku. To było niepodobne do ślizgona. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dziewczyna nie mogła znaleźć w jego zachowaniu żadnego haczyka. Chłopak wydawał się być szczery. Nagle Harry zapytał.
- Twój wuj, on tez był śmierciożercą ?
- Nie, to daleki krewny mojej matki. Został wygnany przez rodzinę za to, że trafił do Ravenclawu, zamiast do domu węża. Po skończeniu szkoły, uciekł tutaj i zaczął zajmować się magicznymi zwierzętami. Już jesteśmy, rozgośćcie się. Potter, Weasley wasz pokój jest na prawo od wejścia. Hermiono ty mieszkasz na piętrze. Ja muszę jeszcze iść porozmawiać z Wujkiem. - Powiedział Draco. - I powiedzieć mu o waszym przybyciu.
Chłopak odszedł, a przyjaciele weszli do domu. Był ogromny.
 Hermiona powiedziała, że musi się odświeżyć, a Ron napomknął coś o drzemce. Dziewczyna poszła do wskazanego, przez blondyna miejsca. Jej pokój był przyjemnie urządzony. Ściany w pastelowych kolorach, dwa okna, a pośrodku pokoju wielkie łóżko. Zajrzała do łazienki. Małe pomieszczenie z prysznicem i toaletą.
- Małe, ale chociaż tu czysto. - Stwierdziła z satysfakcją i podeszła do lustra.




Kiedy tylko trójca zniknęła w budynku chłopak pobiegł do ogromnego ogrodu. Na samym jego końcu była piękna kobieta. Pochylała się nad nieprzytomnym mężczyzną.
- Matko ! - Zawołał.
Kobieta nawet się nie odwróciła, powiedziała tylko.
- Mam nadzieje, że misja którą ci powierzyłam powiodła się ?
- Tak, Potter i reszta uwierzyli mi. Teraz są w domu - Wyszeptał chłopak.
- Za to ja w tym czasie ogłuszyłam twojego wujka. Biedny Harold. Nigdy nie wiedział po której stać stronie.- Powiedziała z nienawiścią kobieta. - Nie wiem, czemu nie  ty nie chciałeś rzucić na niego Imperiusa.
- Matko, proszę.
- Dobrze już idę, tylko mnie nie zawiedź mój synu. Pamiętaj o swoim ojcu Draco - Odparła Narcyza Malfoy.


Malfoy oszukuje Hermionę, Rona i Harry'ego. A oni nie wiedzą w co się pakują. Idą na pewną śmierć. NIEEEEEE


2 komentarze:

  1. Dużo jestem w stanie zrozumieć, ale jakoś rola czarnego charakteru mi do Narcyzy nie pasuje. Owszem nie była najmilsza, ale to ona zawsze się wydawała tą rozsądną i mądrzejszą pomiędzy Malfoyami. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Narcyza będzie miała w tym opowiadaniu dość dużą rolę. Gdybym ci więcej powiedziała, znałbyś już prawie mój cały pomysł na opowiadanie ;) Dzięki za miły komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Alessa