niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 6


Muzyka


"Once I was seven years old
Once I was seven years old"

 Dziewczyna obudziła się zlana potem. Znowu miała sen. Ten sen. Powracał do niej jak boomerang i męczył ją każdej nocy. Hermiona miała przeczucie, że to coś ważnego. Usiadła na łóżku i przez krótką chwilę zastanawiała się gdzie jest.
- No tak Draco.- Dziewczyna zaczęła kojarzyć fakty.
Powoli wstała z łóżka. Jeszcze z zamkniętymi oczami wymacała jakąś bluzkę ze swojej walizki i jeansy. 
Zaspana powlokła się do łazienki. Wzięła zimny prysznic by resztki snu wreszcie przestały ją nękać. Kiedy zakładała koszulkę zauważyła, że przez przypadek zabrała z walizki długie spodnie. Zapomniała, że teraz są w słonecznej Australii. Kiedy brała parę krótkich spodenek, na starej komodzie zobaczyła list. Miała wrażenie, że wcześniej go tam nie było. Mimo wszystko go otworzyła. W środku było tylko kilka starannie napisanych słów.


Kiedy spałaś wyglądałaś tak pięknie, że nie chciałem cię budzić <3
  
                 R.

Była zdziwiona. Nie sądziła, że Ron mógłby do niej wejść, kiedy spała. Jednak dziewczyna szybko mu wybaczyła. 
- Przecież nic nie zrobił. Poza tym ten liścik jest bardzo słodki. - Powiedziała na głos Hermiona i weszła do łazienki. 
Czesząc włosy zastanawiała się jeszcze nad jednym. Charakterem pisma. Rudzielec nie miał go najładniejszego, a to było, aż wykaligrafowane. Wyglądało na to, że się postarał.
Kiedy, dziewczyna skończyła się szykować zeszła na dół skąd słyszała już głosy chłopaków.

"My momma told me,
Go make yourself some friends.
Or you'll be lonely."

Na parterze spotkała się z Harrym, powiedziała mu tylko żeby się zaczął pakować bo zaraz wyjeżdżają.
Chłopak poszedł , a ona zaczęła  myśleć nad tym jak stąd wyjadą. Zdecydowała się poprosić Dracona o to by mógł ich z powrotem zawieźć na lotnisko. Miała tylko mały problem. Nie wiedziała gdzie jest jego pokój. 
- Przejdę się po domu, może go znajdę. - Powiedziała na głos.
- Co mówiłaś ? - Zapytał Ron, właśnie wyszedł z pomieszczenia które musiało robić za kuchnię bo w ręku trzymał kanapkę.
- Nie nic, muszę znaleźć Malfoya, chcę go poprosić o podwózkę na lotnisko. - Powiadomiła go Hermiona. - Dzięki za to, dzisiaj. - Mrugnęła do niego.
- Nie wiedziałem, że zauważysz kochanie. - Zaśmiał się Ron. Myślał, że Hermionie chodzi o to, że dzisiaj się umył.
Dziewczyna podeszła do niego, pocałowała delikatnie w policzek i poszła szukać pokoju ślizgona. 

"Once I was eleven years old
Once I was eleven years old"

Dom był ogromny. Miał przynajmniej kilka pokoi gościnnych. W końcu po jakiejś pół godzinie gubienia znalazła to czego szukała. Drzwi do jego sypialni były lekko uchylone, dlatego dziewczyna zobaczyła blondyna. Stał odwrócony do niej tyłem i widocznie z kimś rozmawiał przez komórkę. 
- Nie mamo, wszystko jest dobrze. - Dobiegło jej uszu. - Nie wuj się jeszcze nie obudził.
Dziewczyna nie chciała podsłuchiwać, dlatego postanowiła się cicho wycofać i odwiedzić chłopaka trochę później. Jej plan spalił się wtedy kiedy stłukła wazon. Szybko wypowiedziała zaklęcie naprawiające, ale było już za późno. Draco ją usłyszał. Szybko zakończył rozmowę i otworzył drzwi.
- Cześć, ja no oglądałam dom i nie zauważyłam tego. - Skłamała Hermiona.
- Nie nic się nie stało. - Zapewnił ją chłopak. - Potrzebujesz czegoś ?
- Nie.. znaczy.. tak, ale - Zaczęła się motać Hermiona. - Chciałam się ciebie zapytać czy mógłbyś nas zawieźć z powrotem na lotnisko.
- Nie ma problemu, tylko widzisz muszę jeszcze jechać po dostawy do Sydney, dlatego mógłbym to zrobić dopiero po południu.
- Jedziesz do Sydney ? - Zapytała z niedowierzaniem dziewczyna. - To jest właśnie nasz cel podróży. Czy mógłbyś nas tam...
- Podwieźć ? - Dokończył blondyn.
- Tak. - Hermiona spaliła buraka.
- Za godzinę wyjeżdżamy. -  Powiedział chłopak.

"Go get yourself a wife,
Or you'll be lonely."

Po paru zagorzałych dyskusjach z Draco wynikających z inicjatywy Rona, wreszcie wyjechali.
Auto wujka Malfoya mknęło teraz przez australijskie krajobrazy. Hermiona i ślizgon siedzieli z przodu, ale reszta musiała się zadowolić bagażnikiem. Szczególnie Harry był z tego powodu niezadowolony .
Za to Hermiona spędziła naprawdę miłe chwile z Draconem. Chłopak opowiadał o swoim życiu zaraz po wojnie. Brunetka współczuła tych chwili, kiedy był podejrzewany o cokolwiek przez całe ministerstwo. Musiała to być dla niego męczarnia. Nie dziwiła się, że zdecydował się na wyjazd tu, do Australii. Mógł odpocząć od tego całego zgiełku.
Z tyłu usłyszała chrapanie Rona i ciche pojękiwanie Harry'ego.

"Once I was twenty years old.
Once I was twenty years old."

- Draco czy mógłbyś pojechać do największego parku morskiego w Sydney ? - Zapytała dziewczyna, pamiętała, że to właśnie tam wysłała rodziców do pracy.
- Jasne, chcecie do Marine Park ? - Zapytał.
- Chyba tak. - Odpowiedziała. 
Hermiona bała się tego. Bała się, że nie będzie w stanie ich rozpoznać, że nie będzie w stanie rzucić wystarczającego zaklęcia by oni ją poznali. Miała nadzieje, że ślizgon nie widział jak ociera delikatnie łzy lecące jej po policzku.
- No to już jesteśmy. - Powiedział chłopak. - Lepiej obudź swoich towarzyszy. - Wskazał na jej śpiących przyjaciół.
Kiedy dziewczyna budziła Rona ( Harry już wstał ), Draco wyjął ich walizki.
- Czyli to jest pożegnanie tak ? - Zapytał.
- Wygląda na to, że tak.
- To cześć.
- Hej. - Rzuciła na odchodne.
Była w kropce. Park okazał się być ogromnym centrum rozrywki. Gdzie ona miała tam znaleźć swoich rodziców. Postanowiła podejść do pierwszej lepszej pracownicy parku. W końcu z braku laku pomysłów, postanowiła pójść do obsługi klienta.
  
"Once I was twenty years old.
  My story got told.
  Before the morning sun.
  When life was lonely."

Pani w informacji była bardzo miła i kiedy tylko dziewczyna zapytała się o Monikę i Wendella Wilkinsów od razu powiedziała, że pracują w sektorze z delfinami. W umyśle Hermiony w tej chwili powstawał koktajl : strachu, euforii, miłości i bólu. Kiedy wreszcie doszła do wyznaczonego miejsca zobaczyła ich. Jej matka nie zmieniła się prawie w ogóle. Widać było, że australijski klimat jej służy. Natomiast jej ojciec był wyższy i nieco bardziej masywniejszy. Dziewczyna zaczęła płakać. Chciała podbiec do nich i ich przytulić, ale nie mogła. Jedynce co mogła to wypowiedzieć dwa słowa.
 - Retro Memorias*. - Wyszeptała.

 "Soon I'll be sixty years old.
 My daddy got sixty one .
 Remember life and then your life,
 Becomes a better one.
 I made the man so happy,
 When I wrote a letter once,
 I hope my children come and visit,
 Once or twice a month."


 Rey uciekała od kiedy pamiętała przynajmniej od kiedy straciła rodziców. Uciekała przed wieloma czynnikami : opieką społeczną, ministerstwem magii, wujem. Tego ostatniego bała się najbardziej. Wiedziała, że ją znajdzie. I znalazł.


Retro Memorias - po łacinie powrót wspomnień.

4 komentarze:

  1. No, pozazdrościć talentu. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo rzadko spotyka się właśnie takie blogi. Ten paring większość uważa za taki oczywisty, że nawet nie ma sensu o nim pisać, a jednak :) Rozdział jest bardzo krótki, ale myślę, że większym problemem jest to, że nie pogłębiasz postaci. Charaktery są płytkie, a może jednak warto było pokazać ich w szerszym świetle :D
    Ściskam,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Co do rozdziałów. Nie umiem, ba nie potrafię się bardziej rozpisać. Dochodzę do pewnego momentu i nagle wszystko się kończy. Mam pustkę w głowie. Z postaciami się dopiero uczę bawić. Chciałabym stworzyć takiego bloga, który byłby najbardziej zgodny z książką. Mam nadzieję, że w przyszłości będę umiała bardziej wyrazić postacie, póki co się dopiero uczę.

      Pozdrawiam
      Gall

      Usuń

Layout by Alessa