niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 8

   


- Regulus Sn...Snape. - Wydusiła z siebie wreszcie zdziwiona dyrektorka.
Na wielkiej sali zapadła cisza, która tak szybko jak się pojawiła, znikła. W jednej chwili wszyscy zaczęli szeptać. Hermiona też była zaciekawiona. Uważała, że to nie jest zbieżność nazwisk. 
Chłopak nieświadom zamieszania jakie wywołał podszedł do wskazanego miejsca i założył Tiarę na głowę. 
- Gryffindor !! - Zawołał kapelusz po długiej i niezręcznej ciszy.
Tym razem nikt nie klaskał. Czarnowłosy był odprowadzany przez ponure spojrzenia uczniów do stołu lwa. 
- No więc skoro już wszyscy mają swoje domy, to niech rozpocznie się uczta. - Powiedziała profesor McGonagall. 
Na czterech stołach natychmiast pojawiło się jedzenie. Były różnego rodzaju puddingi, mięsa, dania wegetariańskie, surówki, ziemniaki podane na różne sposoby i miętówki.
Hermiona nie zauważyła jedzenia. Kłóciła się z myślami. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę z Regulusem. Uważała, że : "Cześć jestem Hermiona, czy twój tata nie uczył tutaj eliksirów i nie umarł w walce z Voldemortem ?" może być no zbyt otwarte w stosunku do chłopaka. Lekko się do niego przysunęła i już miała otworzyć usta, kiedy usłyszała za swoimi plecami zdenerwowany głos. Odwróciła się, a za nią stał...
- Gdzie ty się podziewałaś dziewczyno ?! - Ryknął Carlo tak głośno, że kilka osób aż podskoczyło.
- Uspokój się jesteś prefektem. - Zwróciła mu uwagę Hermiona.
- Ty też nim jesteś i nic nie robisz ! - Krzyknął chłopak.
- Czy moglibyście się łaskawie uspokoić, bo zaraz McGonagall tu przyjdzie. - Wysyczał przez zęby Teobias, który właśnie podszedł do ich stolika. - Zamknijcie się i póki co zawieście broń.
- Dobrze. - Powiedziała dziewczyna, Carlo burknął coś pod nosem i odszedł od niej. To samo zrobił prefekt naczelny.
Brunetka mogła wreszcie porozmawiać z Regulusem, ale w brzuchu burczało jej głośniej niż podczas wybuchu eliksiru Nevilla. Postanowiła zrobić to następnego dnia rano.  Po paru minutach potrawy znikły ze stołów, a dyrektorka podeszła do piedestału.
- Sonorus. - Jej głos potoczył się echem po całej sali. - Miło mi widzieć tak wielu uczniów w nowym roku szkolnym. - Zaczęła. - Może nie jestem tak dobra w przemowach jak nasz poprzedni dyrektor, ale dzisiaj chcę wam tylko życzyć dobrych ocen i szczęścia w nadchodzącym roku. Gryfonów uprzedzam, że nadal jestem opiekunką ich domu, a innych mogę zapewnić, że nauczycielka transmutacji została taka sama. Zmykajcie. - Zakończyła przemowę McGonagall. - Panno Granger mogę cię prosić na chwilę.
- Oczywiście pani profesor, ale muszę odprowadzić pierwszorocznych do dormitorium i...
- Nie ma takiej potrzeby pan Grimaldi się tym zajmie. - Powiedziała opiekunka.
Brunetka poszła za dyrektorką, w końcu doszły do gabinetu dyrektorka. Minerva powiedziała hasło i w ścianie otworzyło się przejście.
- Hermiono chciałabym żebyś zaopiekowała się waszym nowym kolegą. - Poprosiła dyrektorka. -  I jeszcze jedno. - Dodała. - Carlo skarżył się na ciebie.
- Zdaję sobie z tego sprawę proszę pani, ale on jest taki...taki. - Granger nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa.
- Dobrze porozmawiam z nim żeby troszkę zwolnił.
- Dziękuje bardzo, czy mogę już iść ? - Zapytała dziewczyna.
Dyrektorka skinęła głową na potwierdzenie. Kiedy brunetka znalazła się na schodach zderzyła się z jedną z ostatnich osób jakie spodziewała się tam spotkać.
- Co ty tutaj robisz. - Powiedziała. - Myślałam, że nie będziesz się już uczył.
- Matka chciała, żebym kontynuował edukacje. - Odpowiedział Draco Malfoy. - A teraz wybacz, ale muszę się udać na spotkanie z McGonagall.
Zostawił ją. Ona natomiast poszła do wieży gryfonów.
- Felix Felicis - Wyszeptała.
- Skoro tak mówisz. - Ziewnęła gruba dama odsłaniając przejście.
Pokój wspólny nic się nie zmienił. Nadal był mały, ciasny i przytulny. Szok przeżyła dopiero, kiedy weszła do dormitorium. We wcześniejszych latach znajdowały się tam tylko łóżka i kufry, gdzie można było schować swoje rzeczy. Delikatnie mówiąc spartański wystrój. Teraz oprócz posłań, miejsce znalazła tam duża szafa, mały kominek wokół, którego było parę foteli i puf.
- Nieźle to teraz wygląda. - Powiedziała Ginny, która właśnie stanęła w drzwiach malutkiej łazienki.
- No nie jest źle. - Przyznała Hermiona. - Tylko dlaczego są tu trzy łóżka ? Myślałam, że będziemy we dwie.
- Hej, Hej. - Nagle znikąd pojawiła się we własnej osobie Lavender Brown*.
- Co ty tutaj robisz ? - Zapytała Ginny.- Myślałam, że zrezygnowałaś z nauki.
- No i na początku tak było, ale zostałam tu dla chłopaka, który jak widać mnie wystawił. - Powiedziała mściwie Lavender.
Hermiona przełknęła ślinę. Bała się, że tą osobą jest Ron. Przecież oni byli kiedyś parą. Może Lavender zatęskniła już za ustami rudzielca.
 - Nie na pewno nie o niego chodzi. - Pomyślała dziewczyna.

                                 

- Nie czuję się z tym dobrze. - Pomyślała w tym samym czasie Rey, kiedy wchodziła do pokoju wspólnego ślizgonów.
Dziewczyna w świecie czarodziejów nie była jeszcze pełnoletnia i wuj zagroził, że jeżeli nie pójdzie do Hogwartu to wyda ją inaczej ministerstwu. Biorąc pod uwagę ile rzuciła już zaklęć na wolności to dawno powinna już trafić do Azkabanu. Pomieszczenie do którego zaprowadziła ją młodsza studentka miało być jej pokojem. Na początku nie chciała zostać tutaj dłużej niż tydzień, ale kiedy ujrzała swoją sypialnie stwierdziła, że może się jeszcze pomęczyć przez miesiąc lub dwa żeby móc tam spać.  Miała  do dyspozycji ogromne łóżko, toaletkę, szafę i małą biblioteczkę. Rzuciła się na łoże. Było bardzo miękkie.
- Ostatecznie mogę tu zamieszkać. - Zaśmiała się i zaczęła się rozpakowywać.
Wiedziała, że i tak nie będzie się tu uczyć. Prędzej czy później ucieknie.

                                   

Minerva wreszcie zakończyła już ostatnie spotkanie nauczycielskie na ten tydzień. Kiedy wchodziła do swojego pokoju na  biurku zobaczyła list. Nauczycielka stwierdziła, że któryś z jej kolegów musiał jej to podrzucić. Zaczęła czytać.

Droga Minervo McGonagall

        Muszę omówić z tobą sprawę pewnego ucznia. Proszę spotkajmy się jeszcze dzisiaj o dwudziestej trzeciej koło wierzby bijącej.
                                                                           Z uniżeniem
                                                                         Filius Flitwick 

Dyrektorka spojrzała na zegarek. Dochodziła jedenasta. Jeżeli nie chce się spóźnić musi wyjść już teraz.
Z tęsknotą spojrzała na swój fotel przy komiku gdzie miała zanurzyć się w nowym czarodziejskim kryminale i wyszła z pokoju. Nie wiedziała tylko, że identyczny list dostała jeszcze para innych nauczycieli.

Kiedy nauczycielka stawiła się w ustalonym miejscu podbiegł do niej zdyszany profesor zaklęć, a za nim biegła jej wieloletnia przyjaciółka profesor Sprout. 
- Minervo chciałaś nas tu widzieć. - Powiedział Filius.
- Ja ? Przecież to ty wysłałeś mi list. - Odpowiedziała zdziwionym głosem opiekunka gryfonów. - Napisałeś mi, że...
Nie zdążyła dokończyć. Całą trójkę trafiły zaklęcia paraliżujące.


*W kanonie Lavender Brown umarła podczas wielkiej bitwy. U mnie jak widać przeżyła.

6 komentarzy:

  1. Ładne rzeczy się tu dzieją. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, jestem z bloga konstruktywna-krytyka-blogów. Informuję, że trafiłaś do mojej kolejki i że jesteś pierwsza na liście, dlatego proszę, nie zmieniaj szablonu do czasu pojawienia się oceny.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej
      Nie mam zamiaru nic zmieniać ;)
      Rozumiem, że rozdziału też mam póki co nie publikować ?
      Pozdrawiam
      Gall

      Usuń
  3. Oj, wybacz, dopiero teraz zauważyłam pytanie. Ze spokojem możesz publikować, przecież nie wiesz, kiedy się wyrobię z oceną :) Byle tylko szablon pozostał bez zmian, bo już go opisałam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że nie wyjdzie tak źle mój blog :) dobrze, że mogę wrzucać posty bo dzisiaj dałam nowego i tak trochę czułam lekki niepokój :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Layout by Alessa