środa, 3 lutego 2016

Rozdział 3



   




                                              





- Ja no … uch nie wracam do Hogwartu. – Ron szybko wypowiedział te słowa, jakby bał się, że mogą go poparzyć.
Wszyscy, spojrzeli się na panią Weasley, która zachowywała się jakby do niej nie dotarły jeszcze te słowa. Zamiast niej odezwała się Ginny
- Czyli po prostu olewasz sobie nas i jedziesz na wieczne wakacje ?
- Ginny ! - Zareagował Harry
- No co, mówię mu tylko prawdę, myślałam, że nauczył się czegoś przez ten rok !
- Tak, Ginny nauczyłem się, nauczyłem się właśnie tego, że niczego nie można być w życiu pewnym. – Ron pozostawał jakoś dziwnie spokojny. – Bo kto mi zagwarantuje, że po szkole będę miał pracę ? Nikt, no właśnie. Poza tym ja mam już, pewien pomysł. Tylko musicie dać mi trochę czasu.
Ginny wyszła razem z nadal milczącą panią Weasley. W pokoju został już tylko Harry, z ojcem Rona, on sam i Hermiona. Sama miała do tego mieszane uczucia, niby również nie rozumiała pomysłu Rona, ale gdzieś tam wiedziała, że będzie to dla niego dobre. Przez chwilę była trochę zdziwiona własną reakcją, myślała, że wybuchnie tak jak Ginny, ale ona zachowała kamienny spokój.
- Synu czy zdajesz sobie sprawę, z tego, że bez wykształcenia praktycznie zostajesz z niczym ? - Zaczął Pan Weasley.
-Tato, ale ja mam już pomysł, no tylko jak już mówiłem muszę to przemyśleć.
Pan Weasley tylko westchnął i wyszedł, a za nim poszedł Harry.
-No to nie ma co , teraz to ja będę kozłem ofiarnym w tej rodzinie. – Zaśmiał się ponuro rudzielec.
- Rozumiem cię .– Powiedziała po chwili milczenia Hermiona.
- Hermiono ja wiem, że ty chcesz, żebym ja tu został i dalej się edukował, ale ja… zaraz… powiedziałaś, że mnie rozumiesz ? - Zapytał zdezorientowany.
- Tak, Ronaldzie, jeszcze nie do końca, ale powiedzmy, że zaczynam akceptować. – Delikatnie się uśmiechnęła. – ale masz mi powiedzieć o co ci chodzi.
- Jesteś cudowna. – Rozpromienił się. – No więc, wymyśliłem sobie, że zacznę, prace razem z moim bratem w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Bo przecież ten sklep to jest masa forsy, mógłbym za to przeżyć i jeszcze utrzymać rodzinę.
- No dobrze akceptuje. – Zaczęła się śmiać Hermiona –  Uważam, że jest to świetny pomysł.
Nawet nie zauważyła, kiedy Ron do niej podszedł. On tylko spojrzał na nią i pocałował, ale nie tak jak wcześniej. Tym razem było to coś innego, coś czego Hermiona nie potrafiła  nazwać, dodawało jej to energii i miłości, której tak potrzebowała. Czuła się wspaniale. Kiedy skończyli Ron, złapał ją za podbródek i spojrzał jej tak głęboko w oczy, że przeszedł ją dreszcz. Później się już tylko śmiali, szczerze, bez kłamstw i oszustw. Był to bowiem śmiech pełen miłości. Wtedy do pokoju wspólnego weszła rodzina Rona, chłopak złapał ją za rękę i zaprowadził do rodziców.
- Mamo, tato ja wiem, że nie popieracie mojego pomysłu, ale ja mam plan i to całkiem dobry, ponieważ … - Nie zdążył dokończyć, Pani Weasley, przytuliła go jak nigdy i powiedziała.
- Nie ma problemu, syneczku nie ma problemu, ale chcemy byś wiedział, że razem z tatą popieramy każdą twoją decyzję .
- To dobrze bo widzicie, chciałem zostać barmanem w Pod Świńskim Łbem – uśmiechnął się
- COOO ? - Pani Weasley zaczęła żałować swoich słów
- Spokojnie mamo, ja tylko żartowałem, tak naprawdę chciałbym zacząć współpracę z Georgem. – Spojrzał pytającą na brata.
- Jasne, nie ma sprawy. – Ten wyszczerzył zęby.
Rudzielec był szczęśliwy i mimo spojrzeń całej rodziny, pocałował Hermionę jeszcze raz. A ona znowu była w siódmym niebie.




Dzisiaj krótszy rozdział, ale chciałam, zakończyć (na razie) sprawy w Hogwarcie. I pamiętaj

                                                  Komentujesz=motywujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Alessa