sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 2


                                          
                                                           Muzyka









Kilka miesięcy wcześniej
Nauczyciele, członkowie Zakonu Feniksa, minister i jego doradcy, wszyscy stali wokół ogromnego stołu,
a w najważniejszym miejscu stał on – wybraniec. Hermiona z Ronem byli tuż za nim.

Dziewczyna leciutko uśmiechnęła się do stojącej parę miejsc dalej mamy Rona, mim odwzajemnionego gestu, nie był on taki jak zawsze.W uśmiechu Molly Weasley zawsze była radość, pobudzenie, delikatność i spokój. Dzisiaj można w nim było zobaczyć tylko to ostatnie, a i tak nie było go sporo, bardziej przeważał ból i smutek po stracie syna. Hermiona, która sama była zrozpaczona śmiercią bliskich, nawet w połowie nie odczuwała tego co ta kobieta. Obok niej stał jej mąż, a resztę miejsca po prawej stronie stołu zajmowali członkowie Zakonu, a przynajmniej ci, którzy przeżyli tę wojnę. W powietrzu dało się odczuć wielki smutek.

- No więc … eee no Voldemort nie żyje .– Tymi słowami Harry rozpoczął pierwsze spotkanie po wielkiej Bitwie o Hogwart .– Teraz pozostaje tylko pytanie co robimy ze światem czarodziejów, naszym światem.
- No więc Harry jak już wiesz, zostałem ministrem magii,i przynajmniej na razie sprawą priorytetową jest odbudowa szkoły i zabezpieczeniem Anglii przed ewentualnymi atakami śmierciożerców, bo mimo śmierci wielu z nich, wiem, że niektórzy z nich nadal działają i próbują pomścić śmierć swojego pana. – Powiedział Kingsley, po czym dodał. – Następną rzeczą jest odbudowa wiary ludzi w rząd, żeby znowu mogli nam zaufać i …..
Hermiona dalej go nie słuchała, oczywiście bardzo szanowała obecnego ministra, jednak nie uważała by czarodzieje znowu tak szybko uwierzyli ministerstwu po minionym roku. Zauważyła, że Ron również przestał słuchać, bo mimo tego, że jego oczy wpatrywały się w mówiącego, to sprawny obserwator, mógł bez przeszkód zobaczyć, że jego myśli zajmują się czymś innym. Dziewczyna dopiero teraz zwróciła uwagę, na sylwetkę, jaka zarysowała się podczas ich „Wielkiej Podróży”
Nie przypominał już tego małego, chłopca z pociągu z lekko ubrudzonym sadzą nosem. Na to wspomnienie lekko się uśmiechnęła. W sumie ona też nie była już taką kujonką myślącą, że prawda jest umieszczona tylko w książkach.
- Chyba wszyscy wydorośleliśmy. – Pomyślała.
-… dlatego chciałbym poznać twoją opinie na ten temat Harry .– Kingsley zakończył swoją przemowę.
- Zaraz, zaraz. – Profesor McGonagall zatrzymała dyskusje. – Czyli rozumiem, że po wakacjach uczniowie mogą wrócić do szkoły ?
- Taki miałem zamiar pani dyrektor. – Odpowiedział Kingsley
- Chciałam również, zaznaczyć, że uczniowie, którzy byli teraz na siódmym roku w Hogwarcie, mają prawo wrócić i go powtórzyć, prawda panie ministrze ?
- Całkowicie się z panią zgadzam pani dyrektor.
- Czyli będę mogła powtarzać rok .– Zapytała Hermiona
- Tak jest panno Granger. – Uśmiechnęła się McGonagall. – Oczywiście mam nadzieje, że pan Potter i pan Weasley również postanowią zawitać w tym roku do Hogwartu.
Po sali przebiegł cichy śmiech. Dalej spotkanie odbyło się bez przeszkód. Czasami tylko ktoś coś dopowiadał lub próbował przedstawić własny sposób widzenia innym.

Po oficjalnym zakończeniu wszyscy, udali się do różnych dormitoriów, które teraz opustoszały po wyjeździe uczniów, tylko ci w stanie krytycznym nie dostali pozwolenia na powrot do domu od pani Pomfrey i byli zmuszeni zostać w skrzydle szpitalnym. Harry, Hermiona razem z Weasleyami i paroma innymi członkami zakonu spali w pokojach Gryffindoru. Dziewczyna cieszyła się, że ma szansę powrotu do Hogwartu, najlepsze było to, że mogła dzielić pokój wraz z Ginny, która była jedyną dziewczyną z jej roku w tym domu. Ustaliły, że pani Weasley będzie spała razem z nimi, chłopcy rozłożą się po dwóch pokojach. Najpierw trzeba było jednak wszystko odreagować. Wszyscy członkowie rodziny Weasleyów razem wybrańcem i Mioną opadli na wolne fotele. Ginny płakała w ramionach Harry'ego, który siedział i głaskał ją po głowie. Hermiona czuła, że mimo zakończenia wojny, jest gorzej. Przed bitwą byli przy nas przyjaciele, a teraz ich nie ma. Dziewczyna patrząc jak Percy pociesza Georga , sama zapragnęła być teraz przy swojej rodzinie, ale ich nie było. Zapłakała na samą myśl, że jej rodzice są teraz w na drugim końcu świata w Australii , a w dodatku nawet nie wiedzą, że istnieje. Nagle ktoś podszedł i ją przytulił. Przez chwilę myślała, że to Ginny chciała pomóc przyjaciółce. Jednak to nie była ona. Osobą, która właśnie ją obejmowała był Ron. Ona wtuliła się tylko w jego ramiona ( które nawiasem mówiąc były bardzo silne,  to nie ważne) i zaczęła płakać, ale nie wstydziła się tego, była w gronie bliskich, a ten płacz był jej potrzebny. Tak dawno nie płakała. Zapomniała już jakie przychodzi po tym uczucie ulgi. Cały ten stres, strach, smutek, i inne emocje spłynęły. W ramionach rudzielca było jej ciepło i miło, znów poczuła się bezpiecznie.
Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Miała ten sam sen co zawsze, o dziewczynce uciekającej korytarzem. Rano obudziła się wtulona w ramiona Rona, obok niej spała Ginny z Harrym, a dalej zauważyła Percy'ego śpiącego obok Georga. Wszyscy byli przykryci kocami, więc domyśliła się, że tylko państwo Weasleyowie położyli się do łóżka. Cichuteńko wstała, tak by nie budzić innych i udała się do łazienki. Kiedy wróciła, wszyscy już się obudzili. Dla rozluźnienia atmosfery zaczęła rozmawiać z Harrym i Ginny o quidditchu, po chwili dołączył do nich Percy. W pokoju milczały tylko dwie osoby : George i Ron. Tego pierwszego mogła jeszcze zrozumieć, ale zachowanie jego brata było dziwne. Ron nigdy nie był taki zamyślony. Po paru minutach zeszli państwo Weasleyowie, przywitali się ze wszystkimi i zaproponowali wspólne śniadanie w wielkiej sali . Hermiona domyśliła się, że pani Weasley nie spała całą noc, była zmęczona i miała jeszcze opuchnięte po płaczu oczy. Kiedy mieli już wychodzić odezwał się Ron
- Słuchajcie muszę wam to powiedzieć, i to teraz. – Po czym kiedy zobaczył, że wszyscy go słuchają dodał. – przemyślałem wszystkie za i przeciw, i jestem tego pewien…
-Ale czego syneczku? – Zapytała jego mama


- Ja.. uch no ja nie wracam do Hogwartu.




Dzisiaj dłuższy rozdział, bardzo dziękuje wszystkim czytającym mojego bloga. Zapraszam do komentowania :)

3 komentarze:

  1. Hej :)
    To znowu ja.
    Ten rozdział bardziej mi się podobał niż poprzednie, może dlatego, że więcej się w nim działo. Zauważyłam kilka błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, ale jest lepiej niż we wcześniejszych częściach. Jedyne, co nie da mi spokoju — „, a dalej zauważyła Percy'ego śpiącego obok Freda” — czyli Fred nie umarł? To który syn pani Weasley zginął?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Zauważyłam, że nie masz akapitów w tekście... Tutaj jest napisane, jak łatwo zrobić akapity w kodzie html i css:
      http://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/2013/04/tworzenie-akapitow.html
      :)

      Usuń
    2. Cześć :)
      Miło mi, że wróciłaś. Nie zauważyłam tego Freda. Pisałam rozdział już dość późno i nawet jak go później sprawdzałam to nie zwróciłam na to uwagi. Zabrałam się teraz za takie porządne poprawianie tekstów i już skończyłam rozdział 1 i prolog. Ten fragment pójdzie do przeróbki jeszcze dzisiaj lub we wtorek. I mogę Cię pocieszyć :DD Jak te początkowe rozdziały są krótkie i jeszcze mocno na poziomie beznadziejnym to te coraz nowsze są coraz lepsze. Dłuższe, sprawdzam tekst dziesięć razy po napisaniu i wysyłam takiej mojej można powiedzieć becie (mimo, że ona się tym nie zajmuje).
      Dlatego pozdrawiam. U Ciebie jestem na bieżąco ;)
      Gall

      Usuń

Layout by Alessa