Kilka
miesięcy wcześniej
Nauczyciele,
członkowie Zakonu Feniksa, minister i jego doradcy, wszyscy stali
wokół ogromnego stołu,
a
w najważniejszym miejscu stał on – wybraniec. Hermiona z Ronem
byli tuż za nim.
Dziewczyna leciutko uśmiechnęła się do stojącej parę miejsc dalej mamy Rona, mim odwzajemnionego gestu, nie był on taki jak zawsze.W uśmiechu Molly Weasley zawsze była radość, pobudzenie, delikatność i spokój. Dzisiaj można w nim było zobaczyć tylko to ostatnie, a i tak nie było go sporo, bardziej przeważał ból i smutek po stracie syna. Hermiona, która sama była zrozpaczona śmiercią bliskich, nawet w połowie nie odczuwała tego co ta kobieta. Obok niej stał jej mąż, a resztę miejsca po prawej stronie stołu zajmowali członkowie Zakonu, a przynajmniej ci, którzy przeżyli tę wojnę. W powietrzu dało się odczuć wielki smutek.
-
No więc … eee no Voldemort nie żyje .– Tymi słowami Harry
rozpoczął pierwsze spotkanie po wielkiej Bitwie o Hogwart .– Teraz
pozostaje tylko pytanie co robimy ze światem czarodziejów, naszym
światem.
-
No więc Harry jak już
wiesz, zostałem ministrem magii,i przynajmniej na razie sprawą
priorytetową jest odbudowa szkoły i zabezpieczeniem Anglii przed
ewentualnymi atakami śmierciożerców, bo mimo śmierci wielu z
nich, wiem, że niektórzy z nich nadal działają i próbują
pomścić śmierć swojego pana. – Powiedział Kingsley, po czym
dodał. – Następną rzeczą jest odbudowa wiary ludzi w rząd, żeby
znowu mogli nam zaufać i …..
Hermiona
dalej go nie słuchała, oczywiście bardzo szanowała obecnego
ministra, jednak nie uważała by czarodzieje znowu tak szybko
uwierzyli ministerstwu po minionym roku. Zauważyła, że Ron również
przestał słuchać, bo mimo tego, że jego oczy wpatrywały się w
mówiącego, to sprawny obserwator, mógł bez przeszkód zobaczyć,
że jego myśli zajmują się czymś innym. Dziewczyna dopiero teraz
zwróciła uwagę, na sylwetkę, jaka zarysowała się podczas ich
„Wielkiej Podróży”
Nie
przypominał już
tego małego, chłopca
z pociągu z lekko ubrudzonym sadzą nosem. Na to wspomnienie lekko
się uśmiechnęła. W sumie ona też nie była już taką kujonką
myślącą, że prawda jest umieszczona tylko w książkach.
-
Chyba wszyscy wydorośleliśmy. – Pomyślała.
-…
dlatego chciałbym poznać twoją opinie na ten temat Harry .–
Kingsley zakończył swoją przemowę.
-
Zaraz, zaraz. – Profesor McGonagall zatrzymała
dyskusje. – Czyli rozumiem, że po wakacjach uczniowie mogą wrócić
do szkoły ?
-
Taki miałem zamiar pani dyrektor. – Odpowiedział Kingsley
-
Chciałam również, zaznaczyć, że uczniowie, którzy byli teraz na
siódmym roku w Hogwarcie, mają prawo wrócić i go powtórzyć,
prawda panie ministrze ?
-
Całkowicie się z panią zgadzam pani dyrektor.
-
Czyli będę mogła powtarzać rok .– Zapytała Hermiona
-
Tak jest panno Granger. – Uśmiechnęła się McGonagall. – Oczywiście mam nadzieje, że pan Potter i pan Weasley również
postanowią zawitać w tym roku do Hogwartu.
Po
sali przebiegł cichy śmiech. Dalej spotkanie odbyło się bez
przeszkód. Czasami tylko ktoś coś dopowiadał lub próbował
przedstawić własny sposób widzenia innym.
Po
oficjalnym zakończeniu wszyscy, udali się do różnych dormitoriów,
które teraz opustoszały po wyjeździe uczniów, tylko ci w stanie
krytycznym nie dostali pozwolenia na powrot do domu od pani Pomfrey i byli zmuszeni
zostać w skrzydle szpitalnym. Harry, Hermiona razem z Weasleyami i
paroma innymi członkami zakonu spali w pokojach Gryffindoru.
Dziewczyna cieszyła się, że ma szansę powrotu do Hogwartu,
najlepsze było to, że mogła dzielić pokój wraz z Ginny, która
była jedyną dziewczyną z jej roku w tym domu. Ustaliły, że pani
Weasley będzie spała razem z nimi, chłopcy rozłożą się po
dwóch pokojach. Najpierw trzeba było jednak wszystko odreagować.
Wszyscy członkowie rodziny Weasleyów razem wybrańcem i Mioną
opadli na wolne fotele. Ginny płakała w ramionach Harry'ego, który
siedział i głaskał ją po głowie. Hermiona czuła, że mimo
zakończenia wojny, jest gorzej. Przed bitwą byli przy nas
przyjaciele, a teraz ich nie ma. Dziewczyna patrząc jak Percy
pociesza Georga , sama zapragnęła być teraz przy swojej rodzinie,
ale ich nie było. Zapłakała na samą myśl, że jej rodzice są
teraz w na drugim końcu świata w Australii , a w dodatku nawet nie
wiedzą, że istnieje. Nagle ktoś podszedł i ją przytulił. Przez
chwilę myślała, że to Ginny chciała pomóc przyjaciółce.
Jednak to nie była ona. Osobą, która właśnie ją obejmowała był
Ron. Ona wtuliła się tylko w jego ramiona ( które nawiasem mówiąc
były bardzo silne, to nie ważne) i zaczęła płakać, ale nie
wstydziła się tego, była w gronie bliskich, a ten płacz był jej
potrzebny. Tak dawno nie płakała. Zapomniała już jakie przychodzi
po tym uczucie ulgi. Cały ten stres, strach, smutek, i inne emocje
spłynęły. W ramionach rudzielca było jej ciepło i miło, znów
poczuła się bezpiecznie.
Nawet
nie zauważyła, kiedy zasnęła. Miała ten sam sen co zawsze, o
dziewczynce uciekającej korytarzem. Rano obudziła się wtulona w
ramiona Rona, obok niej spała Ginny z Harrym, a dalej zauważyła
Percy'ego śpiącego obok Georga. Wszyscy byli przykryci kocami, więc
domyśliła się, że tylko państwo Weasleyowie położyli się do
łóżka. Cichuteńko wstała, tak by nie budzić innych i udała się
do łazienki. Kiedy
wróciła, wszyscy już się obudzili. Dla rozluźnienia atmosfery
zaczęła rozmawiać z Harrym i Ginny o quidditchu, po chwili
dołączył do nich Percy. W pokoju milczały tylko dwie osoby : George i Ron. Tego pierwszego mogła jeszcze zrozumieć, ale zachowanie
jego brata było dziwne. Ron nigdy nie był taki zamyślony. Po paru
minutach zeszli państwo Weasleyowie, przywitali się ze wszystkimi i
zaproponowali wspólne śniadanie w wielkiej sali . Hermiona
domyśliła się, że pani Weasley nie spała całą noc, była
zmęczona i miała jeszcze opuchnięte po płaczu oczy. Kiedy mieli
już wychodzić odezwał się Ron
-
Słuchajcie muszę wam to powiedzieć, i to teraz. – Po czym kiedy
zobaczył, że wszyscy go słuchają dodał. – przemyślałem
wszystkie za i przeciw, i jestem tego pewien…
-Ale
czego syneczku? – Zapytała jego mama
-
Ja.. uch no ja nie wracam do Hogwartu.
Dzisiaj dłuższy rozdział, bardzo dziękuje wszystkim czytającym mojego bloga. Zapraszam do komentowania :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńTo znowu ja.
Ten rozdział bardziej mi się podobał niż poprzednie, może dlatego, że więcej się w nim działo. Zauważyłam kilka błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, ale jest lepiej niż we wcześniejszych częściach. Jedyne, co nie da mi spokoju — „, a dalej zauważyła Percy'ego śpiącego obok Freda” — czyli Fred nie umarł? To który syn pani Weasley zginął?
Pozdrawiam! :)
P.S. Zauważyłam, że nie masz akapitów w tekście... Tutaj jest napisane, jak łatwo zrobić akapity w kodzie html i css:
Usuńhttp://tajemniczy--ogrod.blogspot.com/2013/04/tworzenie-akapitow.html
:)
Cześć :)
UsuńMiło mi, że wróciłaś. Nie zauważyłam tego Freda. Pisałam rozdział już dość późno i nawet jak go później sprawdzałam to nie zwróciłam na to uwagi. Zabrałam się teraz za takie porządne poprawianie tekstów i już skończyłam rozdział 1 i prolog. Ten fragment pójdzie do przeróbki jeszcze dzisiaj lub we wtorek. I mogę Cię pocieszyć :DD Jak te początkowe rozdziały są krótkie i jeszcze mocno na poziomie beznadziejnym to te coraz nowsze są coraz lepsze. Dłuższe, sprawdzam tekst dziesięć razy po napisaniu i wysyłam takiej mojej można powiedzieć becie (mimo, że ona się tym nie zajmuje).
Dlatego pozdrawiam. U Ciebie jestem na bieżąco ;)
Gall