Hermiona powoli szła razem z Ginny na śniadanie. Nie powiedziała jej jeszcze o nocnych odwiedzinach patronusa. Nie chciała jej martwić. Tego dnia był pierwszy wypad do Hogsmeade, na który Ruda tak długo czekała. Granger nie chciała jej tego psuć.
Przy stołach w Wielkiej Sali panował większy gwar niż zwykle. Tego ranka w pokoju wspólnym Gryffindoru pojawiła się informacja o wcześniejszym wyjściu do wioski. Prefekci mieli zająć się liczeniem uczniów idących do miasteczka. Tym razem dyżur miał Carlo. Dziewczyna pomyślała, że gdyby to ona miała pilnować Gryfonów to zapewne by ich wszystkich pogubiła. Grimaldi chyba nie byłby zadowolony z takiego stanu rzeczy.
***
Podczas krótkiego marszu do wioski Ginny bardzo zawzięcie opowiadała starszej przyjaciółce o jakimś przegranym meczu Harpi. Hermiona nawet chciała ją słuchać, ale nie interesowała się zbytnio Quidditchem by wiedzieć, że jest różnica między świadomym a nieświadomym faulowaniu pałkarki. Wobec tego dziewczyna skupiła się na własnych przemyśleniach, co jakiś czas wtrącając tylko uwagi to wypowiedzi współlokatorki.
Była ciekawa w co takiego wmieszali się nauczyciele i dlaczego to właśnie do niej dyrektorka wysłała prośbę o pomoc. Myślała o tym całą noc. Jej wewnętrzną walkę przerwało pytanie koleżanki:
- Hermiono widziałaś tego różowego słonia przed Trzema Miotłami?
- Tak, tak.
- To dobrze, wiesz w takim razie, że będziemy na nim dzisiaj jeździć.
- Mhm.- Odpowiedziała rozmarzona dziewczyna.- Czekaj co?!
- Wiedziałam, że wcale mnie nie słuchasz! - Warknęła Ginny.- Mogłaś od razu powiedzieć, że nie masz ochoty słuchać o czym mówię.
- Nie, to nie tak. - Próbowała tłumaczyć się Granger. - Po prostu pogubiłam się trochę w tym co mówisz.
- Tak, jasne tłumacz się.- Ruda nadal była obrażona. - Lepiej wejdźmy już do sklepu, widzę Harry'ego w środku.
Zostawiła Hermionę samą. Owszem brunetka również zauważyła przyjaciela, ale obok niego stał Regulus. Chłopak cały czas ją ignorował. W końcu dziewczyna stwierdziła, że wystarczająco długo prosiła się o wybaczenie. Skoro nie chce się pogodzić to jego problem. Hermionie nie potrzebne były nowe.
Zastanawiała się właśnie czy nie wysłać listu do Rona, chłopak się dość długo nie odzywał, kiedy usłyszała za swoimi plecami znajomy głos:
- No i jak ma się moja wspólniczka zbrodni ?
- Bardzo dobrze Draco, widzę nawet, że mimo nie przespanej nocy wyglądam lepiej niż ty.
Miała rację. Malfoy wyglądał jakby dopiero co wrócił z ciężkiej pracy w kamieniołomach. Jego zwykle platynowe włosy były brudne, szata cała poplamiona jakąś dziwną oleistą cieczą. Mimo uśmiechu na ustach, jego oczy zdradzały, że miał ciężką noc.
- To?- Pokazał na siebie. - Nic takiego potknąłem się, kiedy tu szedłem.
- Tak, a potem wpadłeś do dołu ze smołą ? - Zapytała.
- Skąd wiedziałaś ?- Chłopak udał zdziwienie. - Nie no po prostu to była moja ostatnia czysta szata. - Hermiona spojrzała na niego pytającym wzrokiem. - Nie pytaj.
- Okey poddaje się. - Dziewczyna uniosła ręce w pojednawczym geście. - Odkryłeś coś ? - Spoważniała.
- No kurde laska, mam też swoje zajęcia. - Zaśmiał się. - To nie jest moja jedyna sprawa.
- Dobra, ale myślałam, że zajmujesz się tym tak na poważnie. - Powiedziała. - I nie nazywaj mnie laską. - Oburzyła się.
- Wyluzuj, aż tak bardzo cię to denerwuje?
- Tak, nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi. - Odpowiedziała. - Czuję się wtedy taka pusta.
- Nie jesteś taka. - Zapewnił ją Draco. - Ale nie ma w tym słowie nic złego. - Dodał.- Na przykład ja mówię tak tylko do dziewczyn, które moim zdaniem są ładne.
Nastała między nimi niezręczna cisza. Hermiona trochę zdziwiła się ostatnimi słowami kolegi. Nigdy nie dbała o swój wygląd. Uważała, że nie to jest najważniejsze na świecie. Wolała zanurzyć się wir nauki i żyć z przekonaniem, że może ktoś zwróci bardziej uwagę na jej wiedzę i charakter niż tylko jej twarz.
Brunetka nie powiedziała tego na głos, ale w tym momencie zdała sobie sprawę, że Malfoy jest pierwszym od bardzo długiego czasu, który tak sądził. Dawno już nie usłyszała tego od Rona. W sumie dawno też go nie widziała. "Może to dlatego" tłumaczyła sobie.
- Wejdźmy ? - Dotarły do niej słowa towarzysza.
Nie zauważyła, że doszli do gospody. Prawdę mówiąc nie zwróciła nawet uwagi, że ruszyli się z miejsca.
- Tak, tylko żeby był wolny stolik.
- Wezmę nam na wynos, a potem usiądziemy może...tam? - Chłopak wskazał na placyk gdzie było parę wolnych ławek.
- Ok to czekam. - Uśmiechnęła się.
Była ciekawa w co takiego wmieszali się nauczyciele i dlaczego to właśnie do niej dyrektorka wysłała prośbę o pomoc. Myślała o tym całą noc. Jej wewnętrzną walkę przerwało pytanie koleżanki:
- Hermiono widziałaś tego różowego słonia przed Trzema Miotłami?
- Tak, tak.
- To dobrze, wiesz w takim razie, że będziemy na nim dzisiaj jeździć.
- Mhm.- Odpowiedziała rozmarzona dziewczyna.- Czekaj co?!
- Wiedziałam, że wcale mnie nie słuchasz! - Warknęła Ginny.- Mogłaś od razu powiedzieć, że nie masz ochoty słuchać o czym mówię.
- Nie, to nie tak. - Próbowała tłumaczyć się Granger. - Po prostu pogubiłam się trochę w tym co mówisz.
- Tak, jasne tłumacz się.- Ruda nadal była obrażona. - Lepiej wejdźmy już do sklepu, widzę Harry'ego w środku.
Zostawiła Hermionę samą. Owszem brunetka również zauważyła przyjaciela, ale obok niego stał Regulus. Chłopak cały czas ją ignorował. W końcu dziewczyna stwierdziła, że wystarczająco długo prosiła się o wybaczenie. Skoro nie chce się pogodzić to jego problem. Hermionie nie potrzebne były nowe.
Zastanawiała się właśnie czy nie wysłać listu do Rona, chłopak się dość długo nie odzywał, kiedy usłyszała za swoimi plecami znajomy głos:
- No i jak ma się moja wspólniczka zbrodni ?
- Bardzo dobrze Draco, widzę nawet, że mimo nie przespanej nocy wyglądam lepiej niż ty.
Miała rację. Malfoy wyglądał jakby dopiero co wrócił z ciężkiej pracy w kamieniołomach. Jego zwykle platynowe włosy były brudne, szata cała poplamiona jakąś dziwną oleistą cieczą. Mimo uśmiechu na ustach, jego oczy zdradzały, że miał ciężką noc.
- To?- Pokazał na siebie. - Nic takiego potknąłem się, kiedy tu szedłem.
- Tak, a potem wpadłeś do dołu ze smołą ? - Zapytała.
- Skąd wiedziałaś ?- Chłopak udał zdziwienie. - Nie no po prostu to była moja ostatnia czysta szata. - Hermiona spojrzała na niego pytającym wzrokiem. - Nie pytaj.
- Okey poddaje się. - Dziewczyna uniosła ręce w pojednawczym geście. - Odkryłeś coś ? - Spoważniała.
- No kurde laska, mam też swoje zajęcia. - Zaśmiał się. - To nie jest moja jedyna sprawa.
- Dobra, ale myślałam, że zajmujesz się tym tak na poważnie. - Powiedziała. - I nie nazywaj mnie laską. - Oburzyła się.
- Wyluzuj, aż tak bardzo cię to denerwuje?
- Tak, nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi. - Odpowiedziała. - Czuję się wtedy taka pusta.
- Nie jesteś taka. - Zapewnił ją Draco. - Ale nie ma w tym słowie nic złego. - Dodał.- Na przykład ja mówię tak tylko do dziewczyn, które moim zdaniem są ładne.
Nastała między nimi niezręczna cisza. Hermiona trochę zdziwiła się ostatnimi słowami kolegi. Nigdy nie dbała o swój wygląd. Uważała, że nie to jest najważniejsze na świecie. Wolała zanurzyć się wir nauki i żyć z przekonaniem, że może ktoś zwróci bardziej uwagę na jej wiedzę i charakter niż tylko jej twarz.
Brunetka nie powiedziała tego na głos, ale w tym momencie zdała sobie sprawę, że Malfoy jest pierwszym od bardzo długiego czasu, który tak sądził. Dawno już nie usłyszała tego od Rona. W sumie dawno też go nie widziała. "Może to dlatego" tłumaczyła sobie.
- Wejdźmy ? - Dotarły do niej słowa towarzysza.
Nie zauważyła, że doszli do gospody. Prawdę mówiąc nie zwróciła nawet uwagi, że ruszyli się z miejsca.
- Tak, tylko żeby był wolny stolik.
- Wezmę nam na wynos, a potem usiądziemy może...tam? - Chłopak wskazał na placyk gdzie było parę wolnych ławek.
- Ok to czekam. - Uśmiechnęła się.
W czasie, kiedy Hermiona beztrosko rozmawiała z Malfoyem Ginny przetrząsała Miodowe Królestwo razem z Harrym i Regulusem w poszukiwaniu cukrowych piór.
Harry właśnie tłumaczył przyjacielowi na czym polegają musy świstusy, kiedy za ich plecami usłyszeli znajomy głos:
- Cześć.
- Ron ! - Ucieszyła się. Nie widziała już brata parę tygodni. - Co ty tu robisz, Hermiona mówiła, że remontujesz wasz dom.
- No zwykle tak. - Przyznał rudzielec. - Ale nasz braciszek dał mi dzisiaj wolne. Stwierdził, że od tej rozłąki z Hermioną moja praca stała się mniej efektywniejsza.
- Ron stary co ty tutaj robisz. - Zapytał Harry, który dopiero teraz go zobaczył. - Weź nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje. Twoja dziewczyna zabrania mi opuszczać zajęcia, a wiesz, że mam małą siłę przebicia.
- Widzę, że szybko znalazłeś sobie pocieszenie. - Chłopak wskazał na Regulusa.
- Zapomniałem, że się nie znacie. - Uświadomiła sobie Ginny. - Ron to jest Regulus. Regulus Snape.
Rudzielec spojrzał ze zdziwieniem na chłopaka. Jego siostra tylko zaczęła się śmiać. Wszyscy reagowali w ten sposób na jego nazwisko.
- Ty jesteś tym Ronem o którym tyle słyszałem. - Snape zmusił się do uśmiechu. - Harry dużo o tobie mówił.
- Dobra nie zatrzymujemy cię. - Zaśmiała się Ginny. - Wiem, że już marzysz o Hermionie.
- Jakbyś czytała w moich myślach siostrzyczko. - Powiedział Ron. - To gdzie ona jest, myślałem, że będzie razem z wami?
- Sądziłem, że już ją widziałeś. - Odezwał się Harry. - Czekała przed sklepem. - Spojrzał dwuznacznie na Regulusa.
- Niee, sądziłem, że jest z wami. - Ginny wyczuła w słowach Rona niepokój.
- Pewnie nie chciało jej się stać na dworze i poszła do gospody. - Powiedział Regulus.
- Dokończymy zakupy tutaj i dołączymy do niej potem co ? - Zaproponował Harry. - No chodź Ron, sam mi kiedyś mówiłeś, że za dużo czasu spędzam z Cho.
- Niech będzie. - Rudzielec zgodził się niechętnie.
Siedzieli na ławce i śmiali się. Okazało się, że Hermiona ma bardzo dużo wspólnych tematów ze Ślizgonem.
- Nie żartuj, że czytałeś Mary Poppins. - Zdziwiła się Hermiona. - Przecież to mugolska książka.
- Może to trochę dziwne, ale miałem w dzieciństwie koleżankę mugolkę, która mnie do tego namówiła. - Wyznał Draco.
- Ty zadawałeś się z mugolami. - Zdziwiła się Granger.
- Nazywała się Ana, mieszkała w sąsiedztwie. - Powiedział. - Często przechodziłem przez płot i się z nią bawiłem. Ona miała mnóstwo książek. Poprosiłem ją kiedyś, żeby mi pożyczyła.
- Skoro przyjaźniłeś się z mugolką to czemu potem tak bardzo ich nienawidziłeś ? - Zapytała.
- Mój ojciec to znalazł. - Kontynuował. - Wściekał się cały dzień. Dla mnie jako sześciolatka była to katorga. Wtedy nawet moja matka była zła. Parę dni później dowiedziałem się, że Ana razem z rodziną przeprowadziła się. Jakoś o tym zapomniałem. Parę miesięcy później dowiedziałem się, że zostali zamordowani. Matka powiedziała mi, że to dlatego, że moja koleżanka dowiedziała się kim jestem i chciała nas szantażować. Nie mogłem w to uwierzyć, w parę dni ją znienawidziłem.
Pod koniec jego monologu Hermiona miała łzy w oczach. Nie wiedziała, że ktoś taki jak Draco może mieć taką historię. Pewnie z takimi doświadczeniami również nie pałałaby miłością do mugoli.
Złapała go za rękę by pokazać, że naprawdę łączy się w nim w bólu. Było jej żal chłopaka. Czarownica nie wyobrażała sobie nawet, że jak jej rodzice mogliby coś takiego zrobić. Zabronić się spotykać z Ronem czy Harrym, a potem ich zamordować. Nie potrafiła nawet pomyśleć jak mógł, się czuć Ślizgon w chwili, kiedy dowiedział się o zdradzie przyjaciółki.
Nieświadomie mocniej ścisnęła jego dłoń. Wtedy Malfoy zrobił najbardziej niespodziewaną rzecz jaką można by zrobić. Pocałował Hermionę. Zrobił to w bardzo namiętny sposób. Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale nie potrafiła tego zrobić. Chłopak trzymał ją bardzo mocno.
- O matko ! - Usłyszała.
- Jak mogłaś to zrobić. - Dobiegł ją głos Rona.
Draco skończył ją całować, a ona szybko wstała i podbiegła do rudzielca.
- Ron to nieprawda on zaczął, to...
- Przestań się tłumaczyć Hermiono. - Przerwał jej. - Już w czwartej klasie powinienem się domyślić jaka jesteś. - Spojrzał na nią z pogardą.
- Nie Ron to nie tak.
- Nie, widzę że nie potrzebowałaś dużo czasu, żeby sobie mnie zastąpić. - Ron cały się trząsł. - Jeszcze z nim.
- To on mnie pocałował, ja się próbowałam mu wyrwać.
- Kiedy z nim rozmawiałaś wcześniej nie wyglądałaś na taką coby się chciała wyrwać.
- Bo rozmawialiśmy, nie spodziewałam się nawet, że coś takiego zrobi. - Próbowała tłumaczyć się coraz bardziej zrozpaczona Hermiona.
- Tak, a spodziewałaś się, że z tobą zerwę?! - Ron odwrócił się i odszedł. Za nim ruszył Harry razem z Ginny. Na miejscu został Regulus.
Patrzyli na siebie. On tymi swoimi zielonymi, przenikliwymi oczami wydawał się jako jedyny wiedzieć co tak naprawdę się wydarzyło. W końcu on również podążył za resztą. Hermiona została sama z Malfoyem. Nawet ulice opustoszały.
- Nie odzywaj się do mnie. - Powiedziała roztrzęsionym głosem i osunęła się na najbliższą ławkę.
Zaczęła płakać. Na początku delikatnie, starała się powstrzymywać łzy. Po pewnym czasie nawet już tego nie robiła. Nie obchodziło jej, że wszyscy słyszą jak beczy.
- Gdyby naprawdę cię kochał to uwierzyłby ci. - Powiedział Draco po pewnym czasie i odszedł.
Dziewczyna zaczęła jeszcze mocniej płakać. Wokół niej zaczęły spadać pierwsze płatki śniegu.
- Ojcze, zrobiłem to. Ona już niedługo będzie moja. - Powiedział tryumfalnie.
- Dobrze, bardzo dobrze.- Powiedział zimny głos. - Wreszcie się na coś przydałeś.
- Ojcze tylko muszę ci coś powiedzieć.
- Tak ?
- Ta szlama Granger powiedziała mi, że nasz więzień próbował wezwać pomoc. - Ostrzegł.
- Wiem, zdążyliśmy ją dość szybko na tym złapać. - Odpowiedział. - Została ukarana. Chyba, chyba że ty też chcesz to zrobić.
- Z największą przyjemnością. - Chłopak pozwolił sobie na blady uśmiech.
***
Cześć, przepraszam za to opóźnienie. Rozdział mam już od początku sierpnia, ale zanim beta przysłała mi poprawiony, ja wyjechałam (jak już pisałam) w miejsce gdzie o internecie (i w ogóle zasięgu) rzadko się słyszy. Mam nadzieję, że już niedługo uda mi się wprowadzić pewien wątek do opowiadania. Ba nawet dwa. Jeden jest związany z Regulusem, a drugi... zobaczycie w następnych rozdziałach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz