niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 11

                             


      Pierwszy tydzień pobytu w Hogwarcie minął bez większych zmian. Hermiona wciąż miała huśtawkowy humor, Regulus nadal był na nią zły, a zastępstwa na transmutacji stały się codziennością. Jak się później okazało nie był to jedyny przedmiot bez nauczyciela. Na zaklęciach w u siódmoklasistów pojawiała się profesor Vector, a Sprout zastępował Slughorn, opowiadając każdemu kto chciał go słuchać o swoich wychowankach.
      Uczniowie ostatniejj klasy szybko się dowiedzieli, że ten rok nie będzie taką sielanką jak wcześniej. Nawet Hagrid, który wrócił z podróży po Francji, zaczął zadawać im pracę domową. Ci, którzy nie zrezygnowali z jego przedmiotu rok wcześniej teraz przeklinali go w pokoju wspólnym, męcząc się na opisami gryfów.
- Może miałaś rację. - Powiedziała Ginny po którejś lekcji transmutacji na której profesor Damater odebrała Gryffindorowi dziesięć punktów za to, że Hermiona podniosła rękę.
- Mówiłam ci, ale nie to mi się tylko wydaje. - Parsknęła brunetka. - Bo przecież panią idealną muszą wszyscy lubić, prawda ? - Kpiła.
- Daj jej spokój. - Odezwał się milczący dotąd Harry. - Wszyscy tak myśleliśmy.
- Przepraszam. - Wyszeptała Ginny. - Hermiono wybacz mi.
  Hermionie zrobiło się przykro, że wcześniej kpiła z przyjaciółki. W sumie tamta nie zrobiła nic złego, jedynie zwróciła jej uwagę.
- Nic się nie stało. - Zapewniła. - Jest ok ?
- Okey. - Objęły się dziewczyny.
- Jeszcze musisz przeprosić Regulusa i będzie po sprawie. - Bąknął Harry.
- Potter rozmawialiśmy o tym. - Tłumaczyła się Hermiona - On mnie unika.
- Nie dziwię mu się. - Wybraniec brnął dalej, nie zważając na znaczące spojrzenia swojej dziewczyny. - Bez żadnych ogródek zapytałaś go o jego nieżyjącego ojca.
- Harry ! - Krzyknęła Hermiona.
- Dobra, dobra już nic nie mówię. - Chłopak wreszcie zrozumiał, że czas się wycofać. - Zobaczcie poczta. - Odwrócił uwagę.
  Granger codziennie dostawała listy od Rona. Chłopak pisał jej o postępach w remoncie ich domu, pracy i tym i jak o niej tęskni. W każdym ostrzegał ją przed uciekinierami z Azkabanu, a ona zawsze odpisywała, że nawet nie wychodzi z zamku.
   Tęskniła za nim, a on za nią. Drugiego dnia żeby ją rozśmieszyć przysłał jej wyjca z serenadą o tym jak bardzo ją kocha. Dziewczyna przez parę godzin była czerwona ze wstydu, ale podziałało. Była na niego tak zła, że zapomniała o tęsknocie.
- Coś nowego ? - Zapytała rudowłosa.
- Jak zwykle tęskni.
- No, ale przynajmniej mam dobrą wiadomość. - Zaczęła Ginny. - Jutro możemy pójść do Hogsmeade.
- Idziesz Harry ? - Zapytał Regulus, który właśnie do nich podszedł. Nawet nie spojrzał na Hermionę.
- Nie dam rady. - Odpowiedział Wybraniec.- Muszę w końcu zrobić eliminacje do drużyny.
- To co w takim razie idziemy we trójkę. - Ucieszyła się Weasley.
- Wiesz co Potter, chyba zapiszę się do drużyny. - Stwierdził Snape, a brunetka miała wrażenie, że to własnie przez nią zmienił zdanie. - Wybacz Ginny.
- Umiesz latać ? - Zdziwił się Potter.
- No nie jest źle. - Uśmiechnął się chłopak. - Babcia mnie uczyła.
Gryfoni odeszli od stołu zostawiając dziewczyny same.
- No co się tak na niego patrzysz ? - Powiedziała Ginny. - Idź i przeproś.
- Jak ? - Odpowiedziała zrozpaczona Hermiona. - Przecież on nawet nie chce na mnie spojrzeć.
  Tym stwierdzeniem brunetka zakończyła rozmowę i odeszła od stołu. Mimo, że był jeszcze piątek ona musiała już odrabiać lekcje by następnego dnia móc iść do Hogsmeade.
   W duchu przeklinała dzień w którym wybrała tyle przedmiotów.  Dziewczyna lubiła się uczyć i poznawać nowe informacje na temat magii, ale nie w tej chwili. Teraz miał ochotę na wypożyczenie nowej książki o innych kulturach. Był to od wielu tygodni jej ulubiony temat. Jak na złość w żadnej książce nie było nic o żadnych herosach czy bogach. Przynajmniej nic o czym mówił Magnus [KLIK]
   Z przykrością usiadła do wypisywania dat wojen goblinów. Co chwila łapała się, że jej myśli cały czas wędrują do Rona. Miała tak od paru dni. W ciszy nie potrafiła się skupić. Postanowiła przenieść się do biblioteki. Tam zawsze ktoś był. A nawet jeżeli nie to postukiwanie obcasów bibliotekarki powinno ją dostatecznie wybudzić z marzeń.
   Po drodze spotkała Irytka, który próbował wylać atrament kilku młodszych uczniów. Hermiona z doświadczenia wiedziała, że nie należy interweniować. Nic nie zdziała. Szła dalej szybkim krokiem, nie zatrzymując się. Dopiero przy gabinecie jakiegoś nauczyciela była zmuszona przystopować, ponieważ dostała zadyszki. Już od wielu miesięcy brunetka myślała o tym by zacząć uprawiać sport. Niestety nie przychodziło jej to tak łatwo jak czytanie. Najczęściej poddawała się po paru minutach. No cóż teraz odczuwa skutki swojego lenistwa.
 Zza lekko przymkniętych drzwi dziewczyna zauważyła profesor Damater. Nauczycielka była odwrócona do niej plecami i z kimś rozmawiała, ponieważ mocno gestykulowała rękami.
  Hermiona nie miała zwyczaju podsłuchiwać, ale tym razem pokusa była silniejsza od niej. Stanęła w bezpiecznej odległości tak by mogła dobrze słyszeć, ale i zarazem prędko uciec w razie potrzeby.
- Mówisz, że jeszcze się nie obudzili ? - Usłyszała.
To była z pewnością  Damater.
- Póki co tylko nasz specjalny gość. - Zaśmiała się druga osoba.
- Pewnie się chciała przemienić co ? - Zapytała nauczycielka.
- Próbowała, ale jest zbyt dobrze związana Meg. - Odpowiedział głos.
- To dobrze, ale uważajcie. Tutaj ...
Nie zdążyła dokończyć. W tej chwili na korytarzu rozległ się głośny dźwięk tłuczonego szkła. To Irytkowi spadł kałamarz. Jak na zawołanie drzwi się otworzyły, a z nich wyszła zła nauczycielka.
- Co ty tutaj robisz !? - Bardziej krzyknęła niż zapytała.
- Ja ? - Hermiona starała się zrobić najbardziej niewinną minę jaką potrafiła. - Szłam do biblioteki.
- To dla swojego dobra tam teraz idź. - Wysyczała Damater. - Chyba, że chcesz by Gryffindor stracił jeszcze więcej punktów przez ciebie.
   Brunetka puściła się biegiem do czytelni. W głowie miała dużo pytań. Z kim rozmawiała nauczycielka. Kto jest tajemniczym gościem specjalnym. I chyba najważniejsze. Kim była Meg.
 Coś było nie tak, a ona musiała komuś to powiedzieć. Ginny i Harry zbagatelizowaliby jej słowa. Uważali, że dziewczyna ma skłonności do przesady. Podobnie Ron. Jedyną osobą, która mogłaby jej pomóc był Regulus. Ale on był na nią zły. W końcu postanowiła udać się do dyrektorki. Przynajmniej McGonagall ją wysłucha.
Kiedy dotarła do gabinetu nauczycielki transmutacji zauważyła małą lukę w planie. Nie znała hasła.
 - Czy mógłbyś zawołać panią profesor ? - Zapytała gargulca, ciesząc się, że nikogo innego nie było na korytarzu.
- Dyrektorki nie ma już od kilku dni. - Odpowiedział strażnik.
 Hermiona była w kropce. Wiedziała, że w Hogwarcie dzieje się coś złego, ale nie miała komu to powiedzieć. Postanowiła działać na własną rękę.



 - Obudzić ich. - Zarządził.
Przed nim na trzech krzesłach znajdowało się teraz trzech przestraszonych nauczycieli. Wszyscy byli związani.
- Witam was w moich skromnych progach. - Powiedział. - Wybaczcie to porwanie, ale z własnej woli nigdy nie zgodzilibyście się ze mną współpracować.
- Kim jesteś ? - Zapytała Minerva. 
- Ja jestem tylko realizatorem pewnego planu. - Zaczął. - Nikim więcej. - Dodał. - Natomiast wy, wy jesteście tylko małymi pionami z wielu na których on się opiera.
- Ty gówniarzu. - Krzyknęła Sprout.
- Nie jestem pewny czy chce się pani tak do mnie odzywać. - Stwierdził. - Ale będę łagodny tym razem. - Zwrócił się do osoby obok niego. - Tylko raz. - Po czym wyszedł.
 Kiedy był już za drzwiami usłyszał radosny dźwięk bólu wydawanego przez nauczycielkę. Nic nie rozluźniało go tak jak cierpienie. Przystanął by posłuchać. Lubił mieć więźniów. Mógł się nimi jeszcze pobawić póki są potrzebni.
Potem no cóż.
Zostaną straceni tak jak reszta.




1 komentarz:

  1. Informuję, że ocena Twojego bloga pojawiła się na konstruktywna-krytyka-blogow.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Alessa